09-11-2022

Wywiady

RAPORTOWANIE JEST PROCESEM, RAPORT NIE JEST PRODUKTEM

Sprawozdawczość w dziedzinie zrównoważonego rozwoju przechodzi do etapu wielu szans, ale i mnóstwa zagrożeń, również dla przedsiębiorstw. O przyszłości raportowania ESG rozmawiamy ze współautorką pierwszego raportu wpływu GS1 Polska, dr Aleksandrą Stanek-Kowalczyk.

dr Aleksandra Stanek-Kowalczyk

Dr Aleksandra Stanek-Kowalczyk to jedna z 50 wpływowych kobiet polskiego CSR. Ekspertka w dziedzinie odpowiedzialnego zarządzania i zrównoważonego rozwoju. CEO niezależnej firmy doradczej SAPERE oraz adiunkt w Instytucie Zarządzania Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. 

Specjalizuje się w projektach strategicznych, zarządzaniu relacjami z kluczowymi interesariuszami i w odpowiedzialnej sprzedaży. Zrealizowała kilkaset projektów doradczych dla największych podmiotów i grup kapitałowych działających w Polsce oraz na rynkach zagranicznych. 

Kod Eksperta: Aleksandro, masz bardzo bogate doświadczenie w dziedzinie zrównoważonego rozwoju. Opowiedz nam, jak to się stało, że zajęłaś się ESG i raportowaniem.

Z tematem Corporate Social Responsibility (CSR) zetknęłam się na uczelni, jeszcze w czasie studiów. Postanowiłam, że będę doradzać firmom w tym mało znanym ówcześnie temacie, choć sama nie miałam wtedy pojęcia o biznesie! W 2008 roku dołączyłam do Forum Odpowiedzialnego Biznesu, a po półtora roku zrekrutowało mnie PwC. I tak na następną dekadę przeszłam do doradztwa.

A jak to się stało, że wybrałaś niezależność?

Gdy pojawiła się przestrzeń na podjęcie pewnego ryzyka, rozstałam się ze światem korporacyjnym. Postanowiłam zbudować własny system do raportowania – SReport. Nigdy wcześniej nie realizowałam projektów technologicznych, ale w PwC, a następnie w Deloitte, pracowałam przy wielu raportach. Dzięki temu miałam wiele pomysłów na uproszczenie i digitalizację procesu sprawozdawczości. Wiedziałam, jak wyeliminować wąskie gardła, gdzie traci się dużo czasu.

Miałaś jakieś możliwości zewnętrznego finansowania?

Nie, ostatecznie musiałam wziąć kredyt. Z dzisiejszego punktu widzenia, patrząc na to, gdzie jesteśmy, nie żałuję. Cieszę się i z odwagi do podjęcia ryzyka i z tego, że powstał SReport. Właśnie rozmawiamy o zastosowaniu tego rozwiązania szerzej na rynku finansowym.

To musi być dla Ciebie ważny moment

Tak, widzę ogromny potencjał, możliwość, żeby to rozwiązanie wreszcie było wykorzystywane w skali, o której nawet nie marzyłam. Mam świadomość, że jeszcze udoskonalamy to narzędzie, ale jednocześnie poczucie, że dobrze wykorzystałam moment na podjęcie ryzyka. W tym roku SAPERE uruchomiło także własną platformę e-learningową. Wierzymy, że z czasem ona również przyniesie korzyści, ponieważ niedobór wiedzy o zrównoważonym rozwoju jest poważny.

Opowiedz więc, co i jak zmieniło się w ostatnich latach w kwestii zrównoważonego rozwoju?

Kilkanaście lat temu tylko garstka zapaleńców interesowała się zrównoważonym rozwojem. Teraz stał się dziedziną podlegającą regulacjom. Obowiązują wymogi prawne i finansowe. Pojawiły się nowe oczekiwania względem danych z łańcucha dostaw. Cały proces definiowania istotności, odpowiednie zebranie danych, zaraportowanie i audyt to kilkumiesięczny proces. Co więcej, nowe regulacje są bardzo precyzyjne, a dane będą podlegać audytowi.

Co to oznacza dla biznesu?

Szacuje się, że dyrektywa CSRD obejmie w Polsce 3-4 tys. dużych przedsiębiorstw. Chodzi o podmioty przekraczające dwa z rzech kryteriów granicznych dla średnich firm. Tymczasem około 90% jeszcze w ogóle nie jest świadomych tych regulacji. To bardzo dużo, jeśli porównamy, że obecnie taki obowiązek ma niecałe 200-300 firm.

Ta zmiana wymusza przyjęcie innej perspektywy, zarówno od nas, doradców, jak i od klientów. Nowa sprawozdawczość wymaga nie tylko zebrania danych, ale na przykład odpowiedniego podejścia do zarządzania obszarem zrównoważonego rozwoju. Duże podmioty nie poradzą sobie bez profesjonalisty, który zajmie się tym obszarem na pełny etat i będzie nim faktycznie zarządzać. Z kolei nasza odpowiedzialność, jako doradców, również rośnie, ponieważ za niewypełnienie obowiązku sprawozdawczego grożą sankcje.

Do tego dochodzi tzw. zrównoważone finansowanie. Dostęp do finansowania, i jego wielkość, będą uzależnione od danych dotyczących zrównoważonego rozwoju. Banki czy fundusze inwestycyjne sprawdzą dane ESG klientów, co więcej, same będą musiały je raportować. 

Czy firmy są przygotowane do takiego raportowania?

Bardzo słabo. Brakuje procesów i zarządzania tym obszarem. Firmy nie mają struktur zarządczych, zdefiniowanych wpływów szans i zagrożeń czy zakresów odpowiedzialności. Co więcej, raport traktuje się jak produkt – skończyliśmy i do zobaczenia za rok. Tymczasem my tłumaczymy, że chodzi o proces a nie jednorazowy produkt. To wiedza, której nie ma nigdzie indziej w organizacji. Raport można – a nawet należy – traktować jako narzędzie do oceny wyników względem celów ESG. 

Czy w obliczu zbliżającej się presji regulacyjnej i towarzyszącego jej zamieszania w temacie raportowania ESG nie grozi nam wielki greenwashing?

Myślę, że jako społeczeństwo już zaczynamy być wyczuleni na takie komunikaty. Sąd w Amsterdamie zabronił ostatnio dwóm znanym, światowym markom posługiwać się pewnymi sformułowaniami. Firmy komunikowały, że coś jest równoważone, a nie dostarczały odpowiednich informacji i dowodów na potwierdzenie takich stwierdzeń. Odbieram to jako sygnał, że regulatorzy zaczynają zwracać uwagę na komunikację firm.

Na poziomie Unii Europejskiej powstała taksonomia określająca, czy coś jest zrównoważone, czy nie. Ale i sam konsument staje się coraz bardziej świadomy i nie kupuje już wszystkiego, co reklamuje się hasłem „zielone”. Myślę, że jako społeczeństwo musimy się też nauczyć pracować świadomie z danymi, żeby zabezpieczyć się przed manipulacją. Fakt, że na przykład wskaźnik korupcji wynosi zero, ale nie pokażemy go w szerszym kontekście ryzyka, to w sumie brak informacji, czy korupcji nie ma, czy jej nie szukaliśmy. 

Myślę, że w pewnym momencie dojdziemy do etapu, w którym informacje o śladzie środowiskowym albo przestrzeganiu praw człowieka staną się standardem. W połączeniu ze standaryzacją komunikacji CSR spowoduje, że greenwashing z czasem stanie się po prostu kompromitacją dla firmy. 

Jak widzisz rolę osób, które tak jak Ty są doradcami ESG?

Praca konsultanta ESG polega na tym, że cały czas musi się uczyć. Sama nie uważam się za alfę i omegę w temacie zrównoważonego rozwoju. Na rynku jest grono ekspertów, którzy naprawdę dobrze znają się na raportowaniu. Niemniej jak w każdym przypadku, gdy dyscyplina się rozwija i widać szansę na biznes, ujawnia się mnóstwo nowych ekspertów z różnym poziomem wiedzy. A stąd już krok do szumu informacyjnego. 

Czy istnieje stowarzyszenie, które stoi na straży regulacji i utrzymywania standardów branżowych?

Na razie nie mamy niczego takiego. Dotychczas niewiele było podmiotów zajmujących się tym tematem. Ale przydałaby się organizacja branżowa, która utrzymywałaby standardy i pilnowała rzetelności pracy doradców. Klientowi ułatwiłoby to też wybór doradcy. 

Raport zrównoważonego rozwoju jest dość hermetyczną publikacją. Czy można w nią wprowadzić trochę świeżości, odzwierciedlić ducha marki danej organizacji?

Raport zrównoważonego rozwoju jest przygotowywany zgodnie z określonymi standardami lub regulacjami. Nie można pominąć jednego fragmentu tylko dlatego, że wydaje się nudny, albo zmodyfikować go, żeby brzmiał lepiej.Myślę, że z czasem firmy nauczą się tworzyć profesjonalne raporty, ale w początkowej fazie na pewno będą potrzebować pomocy. Pamiętajmy, że inną kompetencją jest merytoryczna znajomość standardów, a inną napisanie tekstu. Ja muszę dopilnować, żeby dane były poprawne.

Gdy zacznie obowiązywać Dyrektywa CSRD, informacje dotyczące zrównoważonego rozwoju będą częścią sprawozdania z działalności w ściśle określonym schemacie raportowania. Nie ma tu dużego pola do popisu, jeśli chodzi o estetykę. W raporcie zrównoważonego rozwoju należy skupić się na merytoryce i pilnować danych. Materiał dla szerszego grona odbiorców można wydawać osobno, w formie broszury prezentującej najciekawsze dane, np. na 20-30 stronach zamiast na 100-150. Wtedy dopiero da się pokazać indywidualność poszczególnych firm. 

Pracowałaś nad pierwszym raportem wpływu GS1 Polska „Mały kod, wielka moc”. Czy w tym projekcie było dla Ciebie coś nowego, zaskakującego?

Raport GS1 jest unikatowym projektem i bardzo się cieszę, że GS1 Polska właśnie nam powierzyło jego napisanie. Został skonstruowany tak, by pokazać wpływ GS1 na otoczenie, pokazać, że mały kod ma wielką moc. Tak naprawdę jest to więc raport o nośniku danych, czyli o czymś, co samo raportuje! Nasz dokument pokazuje jednak kod nie tylko w roli funkcjonalnej. Kod, czyli tak naprawdę standard GS1, to przede wszystkim rozwiązanie, które pomaga ograniczać zużycie papieru, marnowanie żywności oraz zapewnia bezpieczeństwo stosowania leków. Wierzę też, że raport pokaże użytkownikom szerszy obraz możliwości, jakie dają kody, a dzięki temu zachęci ich do korzystania z proponowanych rozwiązań.

Dziękujemy bardzo za rozmowę! 

Standardy i Rozwiązania

Gromadzenie

Wszystkie identyfikatory GS1 mogą być przedstawione w kodach kreskowych GS1 lub znacznikach radiowych RFID (ang. Radio Frequency Identification), które są skanowane, czyli czytane automatycznie przy pomocy skanerów lub anten.rozszerzonego opisu produktu w internecie (GS1 SmartSearch)

Zobacz aktualne wydanie